czwartek, 21 maja 2020

Wspomnienia z dzieciństwa wracają jak bumerang + KONKURS #jovi


Dziś wrócę do okresu, kiedy byłam dzieckiem i Was również zapraszam do takiej podróży w czasie. Będzie trochę o moich wspomnieniach z dzieciństwa, które wracają do mnie jak bumerang. Teraz chcę, aby moje dzieci choć w niewielkim stopniu poczuły smak dzieciństwa, którego doświadczyłam ja sama! A jak to było, to zaraz wszystko napiszę. Zachęcam do przeczytania wpisu do końca, bo mam dla Was konkurs z super nagrodą.

Zimy z mojego dzieciństwa były pełne zasp. Teraz to nawet nie ma gdzie pojeździć na sankach. My ładowaliśmy siano do worka i szliśmy na wieś pozjeżdżać z górek. Potrafiliśmy tak godzinami i trzeba przyznać, że nikomu nie było zimno. W zimowe ferie, to była nasza główna rozrywka, która nie była do pokonania. Na wsi ten czas "leciał" inaczej. Nikt nie patrzył na zegarek, a zabawa kończyła się wielkim głodek, który rozganiał całe towarzystwo. No chyba, że ubrania zostały wcześniej przemoczone. 
Ja wyjątkowo pamiętam jedną zimę, gdzie w grudniu spadło tyle śniegu, że zrobiła się ogromna zaspa, ale to tak ogromna, że można było wejść na płot i z górki na pazurki. Każdy miał swój upchany sianem worek, każdy czekał na takie akcje.
Kiedyś z tak wielką tęsknotą wyczekiwało się na pierwszy śnieg. Też macie wrażenie, że w dzisiejszym świecie ta radość z pierwszych płatków śniegu już się zatarła, poszła w zapomnienie, tylko każdy wypatruje wiosny? Nam pierwsze opady śniegu przypominały o nadchodzących kuligach. Zawsze udawało się namówić jakiegoś rodzica na zabranie dzieci z całej wsi na leśny kulig. I tak się śmigało polnymi i leśnymi dróżkami, gdzie były największe zaspy. Człowiek był zmoczony, za bluzką miał pełno śniegu, buty przemoczone, ale była ta radość, była ta moc. 

To jak już jesteśmy przy zimie, to zdradzę Wam, że bez powieszenia cukierków na choince, w moim rodzinnym domu nie odbyły się żadne święta. Kiedyś cukierek, to był prawdziwy rarytas, więc nie ma się co dziwić, że ubieranie choinki było wielkim wydarzeniem. Moja mama wiedziała, że nie wszystkie zostaną zawieszone, bo ma w domu smakoszy czekolady. A potem to się już wymyślało małe historyjki, aby rodzice pozwolili zerwać cukierka z choinki. Te czekoladowe były najpyszniejsze. 

Jak będę u rodziców, to muszę poszukać moje "Złote Myśli". Mieliście? Pamiętacie? Wiecie co to jest? To taki zeszyt, gdzie na pierwszej stronie było około 30 pytań. Zeszyt wędrował od koleżanki do koleżanki, od kolegi do kolegi i każdy się tam wpisywał, odpowiadając na pytania. Były serduszka, kwiatuszki i miłe wierszyki. Ale i tak zawsze ciekawiły wszystkich odpowiedzi o sympatii. 

Wakacje to już był taki czas, że dom był tylko od spania i jako stołówka. Podrzucało się tam też brudne ubranie. Pamiętam piesze wędrówki po lesie całą ekipą, granie w piłkę nożną. Tak, jako dziecko naprawdę dużo czasu spędziłam na naszym wiejskim boisku, które tylko dzięki bramkom przypominało miejsce do gry w piłkę nożną. Kończyliśmy wtedy, gdy na dworze zrobiło się już wystarczająco ciemno, aby nie było widać piłki. Każda drużyna się o mnie biła, bo zawsze stałam na bramce. Raz nawet z takiej wiejskiej rozgrywki wróciłam z podbitym okiem :( Granie w podchody, w klasy, czy w "hali, hali dom się pali" ja to wszystko przerobiłam. 

Jak troszkę dorosłam, to latem pomagałam w gospodarstwie. Mieliście okazję grabić siano czy zbierać ziemniaki? Okres żniw też spędzałam na polu. Żeby nam się nie nudziło, to z siostrą wymyśliliśmy sobie machanie do sąsiadów w podobnym do nas wieku. 

Muszę Wam jeszcze opisać nasze bawitka, w którym dużo się działo. Jestem pewna, że większość z nas, gotowała kiedyś zupę w bawitku lub w piaskownicy. Ja tak i w tych moich pierwszych próbach stworzenia najpyszniejszej zupy zawsze wspierała mnie moja babcia, która podrzucała ładne buteleczki czy pojemniki. Babia od zawsze wspierała moją kreatywność. Piasek, kamyki, liście, trawa... było pysznie. 

Warto pielęgnować dobre wspomnienia, warto o nich mówić. Ja do tych ciepłych migawek z mojego dzieciństwa lubię wracać i mam nadzieję, że moje dzieci też stworzą sobie taką kronikę "dobrych wspomnień z dzieciństwa". Cieszmy się tym, co było nam dane już przeżyć. 



A teraz obiecany...               Konkurs





Co należy zrobić, aby wziąć w nim udział?

Wróćcie na chwilę do czasów, gdy byliście dziećmi i napiszcie mi o swoim najlepszym wspomnieniu z dzieciństwa.

Czas trwania konkursu 21.05.2020 do 01.06.2020 (zgłoszenia przyjmowane są do godziny 23.59)


1. Odpowiedzi udziel w komentarzu pod postem tu na blogu lub (jeśli tak będzie dla Ciebie wygodniej) na fb pod plakatem konkursowym
2. Podaj również swój aktywny adres e-mail
3. Organizatorem konkursu jest właścicielka bloga z kubkiem kawy. Sponsorem nagrody jest firma Mer-Plus (bezpośredni polski dystrybutor artykułów hiszpańskiej marki JOVI)
4. Nie zatrzymuj wiadomości o konkursie tylko dla siebie. Polub nasz profil na fb, udostępnij plakat konkursowy oraz polub profil sponsora nagrody na fb, dzięki temu nie przegapisz wyniku konkursu
5. Nagrodą w konkursie jest glina samoutwardzalna 1000 g, kredki do makijażu twarzy w sztyfcie oraz kredki świecowe trójkątne (wygrywa jedno zgłoszenie)
6. Jedna osoba może przesłać 1 zgłoszenie! Praca zgłoszona, nie powinna brać udziału w innym konkursie
7. Wyniki zostaną ogłoszone do trzech dni po zakończeniu konkursu w tym poście
8. Wyboru zwycięzcy dokona właścicielka bloga (w razie trudności do pomocy zaangażuje swoją rodzinę)
9. Zwycięzca zgadza się, aby organizator przekazał jego dane adresowe sponsorowi nagrody, w celu dostarczenia wygranej
10. Konkurs organizowany jest na terenie Polski
11.Uczestnik, który zwycięży, w celu uzyskania nagrody powinien, na adres zapiecek.art13@o2.pl wysłać dane do wysyłki. Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych do celów związanych z konkursem
12.Nie można przekazywać nagród na rzecz innych osób oraz wymieniać nagrody rzeczowej na jej wartość pieniężną u Organizatora
13. Jeżeli zwycięzca konkursu w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników konkursu nie przekaże swoich danych do wysyłki nagrody Organizatorowi konkursu, na jego miejsce zostanie wybrana inna osoba wyłoniona z pozostałych uczestników konkursu

Powodzenia!!!

Przesyłam wyniki konkursu. Szkoda, że tylko jedna osoby wygrywa, bo każda praca była piękna. Taki powrót do dziecinnych lat, to zawsze fajna zabawa. Wasze prace czytało mi się bardzo miło, a najbardziej rozbawiło mnie to rzucanie jajkami w traktor. Także...
Wygrywa: Edytaaa0907, która ma trzy dni na przesłanie swojego adresu do wysyłki paczuszki. Proszę również o podanie numeru telefonu, bo może się przydać. Gratuluję a mi może uda się poszukać jeszcze sponsora na zrobienie kolejnego konkursu. 

28 komentarzy:

  1. Moje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa, ojj jest ich trochę. Pamietam jak mój dziadek pisał list do kochanki, a ja z siostra realizmu ten list z zazdrości, ze może kochać kogoś innego niż nas, a potem znowu pisał i znowu darlysmy te listy, pamięta jak mój tata zamiast zamków z piasku budował nam krokodyle, pamietam, ze znalazłam słomianego misia na śmietniku i tak ki go było żal, ze stał się moim najlepszym przyjacielem, pamietam.... moje dzieciństwo było szczęśliwe, chce zapewnić takie samo moim dzieciom ❤️ (kucka@tlen.pl)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio wspominałam swoje dzieciństwo z moją córką i do głowy przychodziły mi same głupie rzeczy, które robiłam będąc dzieckiem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa to wakacje z dziadkami nad jeziorem na wsi! SPanie w przyczepie kempingowej, bieganie po dworze od rana do wieczora, łowienie z dziadkiem ryb i wyprawy do sklepu po zamówiony chleb :)
    Poza tym zabawa w podchody, bieganie do nocy po podwórku, bo kiedyś największą kara dla dziecka było zatrzymanie nas w domach :)

    zwyklamatka@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to wspomnienia z czasów, kiedy mieszkałam na wsi. Miałam ogromny plac, co stwarzało ogromne możliwości organizowania kreatywnych zabaw. Miałam swoje boisko do koszykówki, siatkówki, ogromny plac do zabawy w chowanego czy jazdy na rowerze.
    Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam robić dziwne rzeczy, byłam typem łobuziary. Do dzisiaj pamiętam, jak z sąsiadem narysowaliśmy tarczę na traktorze i rzucaliśmy w nią jajkami. Z pozostałych jajek gotowaliśmy "jajecznicę" w piaskownicy. To najzabawniejsze wspomnienia, jakie pamiętam! Mimo, że mojej babci i dziadkowi nie było już tak wesoło to do dzisiaj wspominamy te chwile z radością.
    Kiedy nastał czas suszenia trawy i układania stert siana w kopki, wołałam swoich rówieśników i godzinami bawiliśmy się w chowanego.
    Najlepiej wspominam też wycieczki rowerowe. Kiedy było się dzieckiem trasa do babci i z powrotem była prawdziwym wyzwaniem, wręcz wyprawą życia. Obowiązkowy był wtedy plecak na prowiant. Satysfakcja z pokonania 15 km trasy była wtedy ogromna.
    Bardzo dobrze wspominam również jazdę na rolkach i tworzenie za omocą kredy na asfalcie różnych torów przeszkód.
    Najpiękniejszymi wspomnieniami, jakie utkwiły mi w pamięci są wspomnienia związane z moim ś.p. tatą. Miałam zaledwie 12 lat, kiedy zmarł, ale do dzisiaj pamiętam wszystkie nasze wspólne wycieczki. Bardzo często jeździliśmy na basen, do Zoo, do pobliskich parków, na place zabaw, w góry czy nad morze. Teraz, kiedy jestem żoną i mamą dwójki dzieci, z radością powracam w te miejsca. Teraz wiem, jakie to ważne, aby tworzyć dzieciom nowe atrakcje, które dzieci zapamiętają do końca życia. Życie bywa bardzo ulotne, dlatego warto zostawić coś po sobie, jakąś pamiątkę, chociażby w postaci pięknych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widać, że w Twoim dzieciństwie wiele się działo pozytywnych rzeczy :D
    Na worku z sianem też zjeżdżałam jak mieliśmy jeszcze taki prawdziwy śnieg, a nie to co jest teraz. Życzę wszystkim powodzenia w konkursie :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciństwo wspominam naprawdę dobrze. Były też ogniska do późna. Szkoda, że nie można tak na chwilę wrócić do tamtych czasów.

      Usuń
  6. Moje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa to ciągły smiech naszej ekipy składającej sie z 4 braci, siostry, kuzynów i zawsze pomocnych sasiadów:). U ans zawsze na podwórku przed domem było wesoło, nie było w naszym słownictwie słowa..mamo nudzi mi się...a dlaczego? bo wiedzieliśmy,że rodzice sa zapracowani i musimy sami zorganizować sobie czas a ja jako najmłodsza z naszej ekipy dawałam każdemu w kość:) wspólne wycieczki na pobliskie stawy czy pola były zawsze dla nas niezwykłe..zawsze coś albo kogoś przynosiliśmy z nich i potem np. powsawały domki dla ślimaków, sklep z polnymi owadami czy czerwonymi mrówkami:) łapaliśmy do słoików co tylko sie dało:) i chodziliśmy po sąsiadach sprzedawać i zarabiać na lody:) Oj pisząc to uśmiech nie schodzi mi z buzi..to były czasy..Z dala od tv tylko o 19 dobranocka i spać. nie zapomnę jak kuzyn nie wiem skąd ale..załatwił petardę taką małą korsarz:)i wpadliśmy na pomysł by postraszyć kury ..No to postraszyliśmy 3 padły na zawał a 4 dostała jakiś drgawek i niczym do domu ją zanieśliśmy padła...Od tamtego czasu po wsi nazywali nas zabójcy kur...a przecież to było niechcący ..tak tłumaczyliśmy rodzicom ...oj wiele było takich teraz śmiesznych, ale wtedy dla nas przerażająch działań:) Teraz będać mamą staram sie by nasze dziewczynki chodz trochę zaznały tego co ja:0 tych radości nie raz strachu czy przerażenia..ale ekipa była i jest do dzisiaj najlepsza:) Monika Flok

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje najlepsze wspomnienie... Hmm... Trudno wybrać jedno tym bardziej, że ani Dziadków ani Rodziców już nie zobaczę. Każde z nich jest zatem tym bardziej cenne. Zarówno te dobre, jak siedzenie w oknie godzinami i zgadywanie, jaki kolor auta teraz będzie jechał czy granie w warcaby zrobione ze sklejki pomalowanej pisakami i z guzików ;) czy te trudniejsze, jak złość rodziców jak coś nabroiłam. Żadnego z nich bym nie oddała, żadnego nie chcę stracić i zapomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy miałam 5 lat rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej. Rano miałam lekcje pianina, na które zawoził mnie tato. Czekał w samochodzie aż skończę zajęcia. Później zabierał mnie do przedszkola. Pewnego razu, po lekcji, jak zwykle udałam się na parking, gdzie miał czekać na mnie tato,ale jego nie było. Udałam się więc do poczekalni i zaczęłam czytać (tak, już umiałam!) moją ulubioną książkę przyrodniczą, którą wzięłam ze sobą. Co chwila zaglądałam, czy tato nie przyjechał. Tak się zaczytałam, że - jak się okazało - spędziłam w szkole muzycznej pół dnia! Mi się wydawało, że minęła ledwo godzina. Mój tato, z roztargnienia, zawiózł mnie na lekcje i... pojechał prosto do Warszawy w celach biznesowych. Zapomniał, że przedtem ma mnie odwieźć do przedszkola. Pani portierka, zaniepokojona samotną dziewczynką, zapytała mnie co robię pół dnia. Odpowiedziałam, że... czekam na tatę. Pani poprosiła mnie o nr telefonu domowego, bo komórek w latach 80-tych jeszcze nie było (tak, znałam na pamięć!) i zadzwoniła do mamy, która w tym momencie zbiegała ze schodów. Spieszyła się na autobus. Jechała odebrać mnie z przedszkola. Zezłoszczona, że ktoś w takiej sytuacji zawraca jej głowę telefonem, odebrała. Była bardzo zaskoczona tym, co przekazała jej portierka. Przyjechała najszybciej jak mogła. Pamiętam, że mama zabrała mnie od razu na obiad do pobliskiego baru. Od rana przecież nic nie jadłam, choć książka mnie tak wciągnęła, że na pozór nie czułam głodu. Mama pozwoliła mi wybrać dowolną potrawę, a warto podkreślić, że w tamtych czasach na jedzenie na mieście było luksusem! Smaku schabowego z buraczkami nie zapomnę do dziś!

    joannajozefowicz@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam wiele różnych wspomnień z dzieciństwa. Jedne lepsze, drugie gorsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnego, wiosennego dnia cudowny prezent na urodziny od babci dostałam
    i od razu go pokochałam.
    To porcelanowa lalka była,
    która mnóstwo uroku w sobie kryła.
    Do tego komplet wydzierganych ubranek przez moją babunię miała,
    a swoimi lokami mnie zniewalała.
    Odkąd ową laleczkę dostałam,
    zawsze się nią opiekowałam.
    Na spacery ją zabierałam,
    to lulałam, dokarmiałam.
    Ale i z koleżankami się nią dzieliłam,
    lecz ostrożna przy tym byłam.
    Uważałam żeby nie potłukła ona się,
    z tą lalką udany był każdy dzień.
    Taką zabawkę bym mojej córeczką podarowała,
    by wspaniałe jak ja wspomnienia z dzieciństwa miała.
    Teraz już ciężko kupić w sklepie porcelanową laleczkę,
    która na dodatek ma zestaw ręcznie wykonanych ubranej w swojej, własnej teczce.
    O moim wspomnieniu z dzieciństwa Wam już opowiedziałam,
    a Wasze także z miłą chęcią przeczytałam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ja mam bardzo dużo fajnych wspomnień z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam do opisania i wzięcia udziału w konkursie.

      Usuń
  12. Tak myślę i myślę i nie umiem wybrać tylko jednego wspomnienia z dziecinstwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba zrobić losowanie i wziąć udział w konkursie. Zapraszam

      Usuń
  13. Dziwne, zastanowiłam się chwilę, co najlepiej wspominam i okazało się, że jest to coś, co raczej mogłoby zasmucać. Pamiętam którejś mroźnej zimy lat 90 rodzicom zabrakło pieniędzy na opłacenie ogrzewania i odcięli nam gaz. Nie wiem, ile dni to trwało, kojarzę tylko kilka godzin spędzonych z mamą pod kocem, jak czytałyśmy razem książkę i paradoksalnie myśląc o tych chwilach czuję ciepło, nie zimno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja również zapomniałam podać adres.
      alba707@poczta.onet.pl

      Usuń
  14. Jak miałam trzy lata, mój tata pracował w Malborku, pojechaliśmy do niego z mamą i bratem. Najpierw obilam sobie strasznie kolana i tata opatrywał mi te rany obmywając swoją kraciasta chusteczka do nosa. A potem zachorowałam na ospę 🙈 kupili mi plastikowe Muppety, żebym mogła się bawić w łóżku. Gonzo wpadł mi za łóżko i już go nie odzyskałam 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeden z najwspanialszych dni, które w dzieciństwie spędziłam z Tatą. Miałam jakieś 6 lub 7 lat.. Długie blond warkocze, błękitne wielkie oczy i łobuzerskie spojrzenie skrywające się za wyglądem aniołka. . Nigdy nie wychowywano mnie na księżniczkę... a raczej wychowywano mnie na księżniczkę w kaloszach i ze zdartymi kolanami. Tego niesamowitego dnia Tata zabrał mnie na zawody wędkarskie dla dzieci! Cały dzień spędziliśmy nad jeziorem, a Tata cierpliwie uczył mnie jak wędkować. Kibicował rzucając zanęty i podpowiadał jak prowadzić spławik... Kiedy nadeszła godzina spotkania z innymi zawodnikami zebraliśmy wszystko i udaliśmy się na miejsce, gdzie miało być ważenie... Byłam dumna z każdej rybki którą udało mi się złowić! Tata był trochę zawiedziony naszą miejscówką i od razu zapowiedział, że w nagrodę pojedziemy na lody... Nie liczył, że mogę wygrać cokolwiek... Jakże się mylił! Zajęłam drugie miejsce! Smarkula z blond warkoczykami pokonała niejednego starszego od siebie, chłopięcego konkurenta! Pamiętam ten cudowny Dzień Dziecka jakby był wczoraj... PS. lody też były... czekoladowe w ulubionej lodziarni <3 To był idealny dzień <3 (wiosenka83@onet.eu )

    OdpowiedzUsuń
  16. Moja mama zmarła bardzo wcześnnie przez to tych wspomnień jest mało( miałam 14 lat), wychowywała mnie sama więcogólnie wspomnień malo. Ale pamiętam moich dziadków, pamiętam jak mając 5 lat dziadkowie zachęcali mnie do jedzenia potraw bo byłam niejadkiem, pamiętam wtedy jak dziadek latał za mną z łżką i prosił żebym spróbowała- jedyne wspomnienie jakie mam z dziadkami(też ich słabo pamiętam). Z mama z kolei mam wspomnienie jak szłam do zerówki pierwszy raz i do dzisiaj pamiętam jak machała mi z okna jak weszłam na zajęcia- i chyba ona była bardziej przerażona ode mnie. Lubie do tego wracać, aż sam uśmiech na twarzy się pojawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kontakt@mamapatrzy.pl (przepraszam ale zapomniałam dopisać)

      Usuń
  17. Kubuś Puchatek ulubionym przyjacielem jest!
    Razem do małego miodek lubimy oboje jeść!
    Od maleńkiego go kochałam i uwielbiałam
    Taki żółciutki i czerwony ma kubraczek
    Mały, słodki, mięciutki mój przytulasek
    Kiedy do snu szłam to go zawsze przytulałam
    Mówiłam mu zawsze „kocham cię Pusiatku”
    Bajki o nim oglądałam i wszystkie czytałam
    Maskotkę mojego Kubusia raz dostałam
    Gdy bardzo mocno się rozchorowałam
    Mamusia mi go wtedy przyniosła
    I tym samym wielką radość wniosła

    Pewna śmieszna historia z nim związana
    Przez mamę wszystkim opowiadana
    Mama z córkami do sklepu szła
    Ja byłam lekka jak mała pchła
    Wiatrzysko wtedy silnie wiało
    Że berecik siostry mojej porwało
    Mama w pogoń za nim się rzuciła
    I nas na chwilkę same zostawiła
    Ja z obawy przed zdmuchnięciem
    Złapałam słup silnym objęciem
    Bałam się potwornie i krzyczałam
    „Pusiatku na pomoc” wzywałam

    Taka to śmieszna opowiastka
    Mojego dzieciństwa namiastka


    A do tego jeszcze z mojego dzieciństwa pamiętam wspólne gotowanie razem z siostrą, kiedy to zamieniałyśmy się z siostrą w kucharki. Gotowałyśmy z naszej ulubionej książki kucharskiej dla dzieci. Wtedy miałam może jakieś 6 lat i nie potrafiłam czytać dobrze, dlatego to siostra robiła za lektora;D Przygotowywałyśmy kanapeczki kolorowe i wesołe. Pamiętam jak dzisiaj, po przeczytaniu przepisu siostra dodała 'Proszę nie otruć rodziny'. Wtedy właśnie się przeraziłam i czym prędzej pobiegłam do mamy, by sprawdzić ze smutkiem zapytać czy to prawda;) Mama wtedy mnie przytuliła i powiedziała, że siostra moja tylko żartowała.

    A ostatnie to co pamiętam do dziś to moja najlepsza wymówka szkolna! 'Mamusiu boli mnie brewka i nie mogę iść do szkoły!'' Śmiechu mamy z tego wszystkiego do dzisiaj co nie miara;)

    iza4419@wp.pl
    Na fb lubię jako Izabela Borusińska

    OdpowiedzUsuń
  18. Kubuś Puchatek ulubionym przyjacielem jest!
    Razem do małego miodek lubimy oboje jeść!
    Od maleńkiego go kochałam i uwielbiałam
    Taki żółciutki i czerwony ma kubraczek
    Mały, słodki, mięciutki mój przytulasek
    Kiedy do snu szłam to go zawsze przytulałam
    Mówiłam mu zawsze „kocham cię Pusiatku”
    Bajki o nim oglądałam i wszystkie czytałam
    Maskotkę mojego Kubusia raz dostałam
    Gdy bardzo mocno się rozchorowałam
    Mamusia mi go wtedy przyniosła
    I tym samym wielką radość wniosła

    Pewna śmieszna historia z nim związana
    Przez mamę wszystkim opowiadana
    Mama z córkami do sklepu szła
    Ja byłam lekka jak mała pchła
    Wiatrzysko wtedy silnie wiało
    Że berecik siostry mojej porwało
    Mama w pogoń za nim się rzuciła
    I nas na chwilkę same zostawiła
    Ja z obawy przed zdmuchnięciem
    Złapałam słup silnym objęciem
    Bałam się potwornie i krzyczałam
    „Pusiatku na pomoc” wzywałam

    Taka to śmieszna opowiastka
    Mojego dzieciństwa namiastka


    A do tego jeszcze z mojego dzieciństwa pamiętam wspólne gotowanie razem z siostrą, kiedy to zamieniałyśmy się z siostrą w kucharki. Gotowałyśmy z naszej ulubionej książki kucharskiej dla dzieci. Wtedy miałam może jakieś 6 lat i nie potrafiłam czytać dobrze, dlatego to siostra robiła za lektora;D Przygotowywałyśmy kanapeczki kolorowe i wesołe. Pamiętam jak dzisiaj, po przeczytaniu przepisu siostra dodała 'Proszę nie otruć rodziny'. Wtedy właśnie się przeraziłam i czym prędzej pobiegłam do mamy, by sprawdzić ze smutkiem zapytać czy to prawda;) Mama wtedy mnie przytuliła i powiedziała, że siostra moja tylko żartowała.

    A ostatnie to co pamiętam do dziś to moja najlepsza wymówka szkolna! 'Mamusiu boli mnie brewka i nie mogę iść do szkoły!'' Śmiechu mamy z tego wszystkiego do dzisiaj co nie miara;)

    iza4419@wp.pl
    Na fb lubię jako Izabela Borusińska

    OdpowiedzUsuń
  19. Dzieciństwo kojarzy mi się z beztroskimi czasami
    z sąsiadami - przyjemnymi wariacjami.
    ZABAWA W CHOWANEGO to bez wahania,
    zabawa przeze mnie uwielbiana.
    Dwa razy w tygodniu wszyscy się spotykaliśmy,
    koło którego domu się bawimy- zawsze ustalaliśmy.
    I z uśmiechem do tegoż miejsca się wędrowało,
    i w najbardziej niespodziewanych miejscach się każde z nas chowało.
    To niekiedy za drzewem, to w pieska budzie,
    nie było mowy o żadnej nudzie.
    Serce mocniej biło, pojawiały się dreszcze,
    wówczas tych chwil pragnęłam jeszcze, jeszcze i jeszcze.
    Ta zabawa jak magnes przyciągała,
    muszę przyznać, że uzależnieniem się nawet stała.
    Gdy nadchodziła środa a potem piątek,
    ohh już myślałam gdzie się schować- w jaki wejść zakątek.
    Wracając ze szkoły wokoło się rozglądałam,
    tak poniekąd detektywem się stałam.
    W niewiarygodne i nie łatwo dostępne miejsca się chowałam,
    wtedy to dużego wzrostu nie miałam.
    Teraz też nie jest zadowalający,
    ale w ZABAWIE W CHOWANEGO idealnie się nadający.
    Ochh ależ to były beztroskie czasy,
    to były po prostu dzieciństwa rarytasy.
    Gdy głównie w okresie świątecznym się spotykamy,
    ten wspólnie spędzony czas mile wspominamy.
    Zapamiętana zabawa, zapamiętane wrażenia
    BEZCENNE i nie do powtórzenia.

    OdpowiedzUsuń
  20. Chciałabym się przenieść do świata z mojego szczęśliwego dzieciństwa,do domu,gdzie na co dzień rządziła babcia,zastępując moich pracujących rodziców.Dom który zawsze wypełniały smakowite zapachy.Na strychu z sufitu zwisały pęki suszonych pokrzyw i mięt y,a obok nich bukiety rumianku i wiązki makówek.Chociaż byłam tak mała,że ledwo dźwigałam wałek,babcia Olga pozwalała mi wałkować ciasto na pierogi i zdradzała kuchenne sekrety.Zabierała mnie na wędrówki po polach,zbierałyśmy kwiaty,a babcie zrywała też zioła,z których przyrządzała lekarstwa i kremy.Uczyła mnie ich nazw,właściwości leczniczych oraz zastosowania w kuchni.Dziś wystarczy,że zamknę oczy,a od razu mogę przywołać w pamięci zapach miętowego syropu,kropli walerianowych-sprawiały z połączeniem z babciną czułością,że każdy od razu czuł się lepiej.Jak wiele bym dała,by móc na chwilę przenieść się w to cudowne miejsce,móc spędzić z babcią choć jeszcze kilka chwil,objąć ją,poczuć zapach rumiankowego kremu,wtulić twarz w fałdy jej fartucha.Chciałabym jej powiedzieć,jak za nią tęsknię i jak wciąż ją kocham <3
    kaja350@vp.pl

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...