Kobiety z pasją. Nie te, które czekają na męża z ciepłym obiadem. Nie te, które na codzień chodzą w butach na obcasach. Nie te z odważnym makijażem. W dzisiejszym wpisie będzie o kobietach odważnych, które wbrew wszystkiemu i wszystkim postanowiły zostać taterniczkami. Dziś o kobietach, które wyznaczały nowe drogi nie tylko w górach, ale i w świadomości ludzi. To nie tak, że wszyscy im kibicowali. Bywały przedmiotem drwin. Góralki spluwały za nimi, kiedy w pumpach i plecakami ruszały na szlak. Mężczyźni wyśmiewali. Pierwszym taterniczką nie było łatwo. "Dawniej kobiety w górach lekceważono, choć pełne były niezwykłej odwagi i determinacji.
Też masz wrażenie, że każdy dzień zaczynasz jakbyś szykowała się na zdobycie najwyższego szczytu? Ciągła walka z czasem, praca, dzieci, szkoła, obiady, sprzątanie.... To taki nasz kamienny sufit. Mimo iż pozycja ta zupełnie odbiega od tej naszej codzienności, to daje dużo siły. Pokazuje, że nie można się poddawać i warto dążyć do wyznaczonego celu. Taterniczki miały odwagę realizować marzenia. Nie przejmowały się opiniami innych, a wiadomo, że w tamtych czasach nie było akceptacji, aby kobieta podejmowała takie wyzwanie. Zadaniem kobiety było zajmowanie się domem i dziećmi. A
mimo to wciąż pojawiały się kolejne dziewczyny i kobiety, dla których
miłość do gór i pasja były silniejsze niż jakiekolwiek konwenanse i
opinia publiczna. Wspinały się z mężczyznami, ale i wspinały się tylko w
swoim gronie, udowadniając tym samym, że wcale nie są gorsze. Mało kto wierzył w ich sukces. Ale One nie poddawały się, wierzyły, że taki mają cel w życiu. Wspinając się, czuły się szczęśliwe, a przecież o to w życiu chodzi. Dla
mnie
osobiście zadziwiający był bardzo młody wiek tych kobiet, kiedy pierwszy
raz pojawiały się w górach i osiągały już niemałe sukcesy.
"... Historia pierwszego pokolenia taterniczek wciąż ma wiele białych plam. Starałam się je zapełnić i oddać moim bohaterkom głos, którego tak często im brakowało. (...) Mam wielką nadzieję, że ta książka to pierwszy krok w wydobywaniu na powierzchnię biografii wspaniałych, niezwykłych i odważnych kobiet.".
Każda historia pochłonęła mnie bez reszty. Nie wszystkie kończą się szczęśliwie, więc i łezka w oku się zakręciła. Jak sama autorka pisze, z pewnością jest jeszcze wiele informacji, do których nie dotarła, ale dla mnie to i tak zrobiony ogrom pracy. Uwielbiam oglądać stare zdjęcia, a w pozycji "Kamienny sufit" jest ich naprawdę spora ilość. Można zobaczyć jak to wyglądało kiedyś. Autorka książki dotarła również do fragmentów z gazet, w których opisywano poczynania ówczesnych taterniczek.
"Kamienny sufit", to pozycja dla tych co jeszcze nie mieli okazji być w Tatrach, ale i tych, którzy nie przestali ich kochać. Z przyjemnością zanurzyłam się w historie z nimi związane. Zdecydowanie bliżej mi do turysty, niż do wspinania się po nich. Autorka książki sama bowiem skończyła kurs wspinaczkowy, a
potem taterniczy i wspina się od jakiegoś czasu. Kolejne rozdziały
zresztą budowała tak, by obok jakichś archiwalnych wspomnień z
konkretnej drogi, dokładać również własne emocje z jej przejścia
współcześnie.
Nigdy nie byłam w Tatrach, ale to moje wielkie marzenie.
OdpowiedzUsuńW Tatry i ja chętnie powędruje.
Usuń