poniedziałek, 4 lipca 2016

Kalosze... ciągle was na nóżkach noszę


Są z nami od wiosny i już w niejednej kałuży się pluskały i po niejednej łące pokrytej rosą biegały. Jak tylko Szymek zaczął chodzić, uznałam, że zakup kaloszy jest wręcz konieczny. Wiadomo na wsi nie tak łatwo utrzymać dziecko w domu nawet jak na podwórku ogromniaste kałuże.

Początki Szymka z kaloszami nie należały do najłatwiejszych. Niby cieszył się z nowych butów, bo kolorowe, ale chodzić to za bardzo w nich nie chciał. Oczywiście kilka razy dziennie przynosił mi je żeby mu założyć, ale po chwili sam je zdejmował. Uznałam, że nie ma co na siłę zmuszać. Jak nie to nie. Najwyżej sprzedamy je w stanie nienaruszonym. Z czasem zaczął się do nich przekonywać i nawet w słoneczną pogodę chce w nich chodzić. 



Sam wybór kaloszy nie jest łatwy, bo na rynku jest tyle fajnych wzorów, że naprawdę ciężko się zdecydować. Jednak prawda jest taka, że każde dziecko znajdzie swój ulubiony wzór. Tym to my martwić się nie musimy. 

My zdecydowaliśmy się właśnie na ten wzór, bo była promocja -50%. I to nas skusiło i nie żałujemy. Biegamy po kałużach i porannej rosie i nogi suche, a więc kalosze są wodoodporne. Dodatkowo antypoślizgowa podeszwa sprawia, że Szymek nie przewraca się i nie wpada w błoto. Kalosze bardzo przypadły synkowi do gustu, gdyż są lekkie i miękkie. Nawet po długim spacerze noga synka nie jest spocona. Wnętrze kaloszy wykonane jest z miękkiej dzianiny i to zapewnia komfort noszenia. Wielki plus za wysoką cholewkę, którą można ściągnąć za pomocą troczka. Dzięki temu nie ma możliwości, aby woda dostała się do środka. 




Cena produktu: 80 zł
Ocieplenie: nieocieplane
Materiał zewnętrzny: guma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...