Niedawno odkryłam, że pewien pan, pan Andrzej Grabowski, nauczyciel matematyki i trener lekkoatletyki, wymyślił i opracował pewne magiczne karty. Dla nas, to idealny moment, aby poznać zawartość pudełeczka, bo właśnie jesteśmy na etapie uczenia się dodawania i odejmowania. Karty mają za zadanie uczyć, bawić i relaksować, bo tylko w ten sposób ma to jakiś sens. Myślę, że po przeczytaniu tego artykułu, zapragniecie je mieć u siebie w domu. Jeśli też tak się stanie, to dajcie łapkę w górę lub zostawcie komentarz tu na blogu lub fb i oczywiście zróbcie zakupy.
Prawdziwa matematyka jeszcze przed nami. W przedszkolu wszystko to wygląda bardziej na formę zabawy, bez prac domowych. Szymek poznaje tam cyfry i zasadę dodawania i odejmowania. Sami wiecie, że w grupie dzieci uczą się jakoś chętniej, szybciej. Przynajmniej u nas ta zasada bardzo się sprawdza. W swojej ćwiczeniówce ma również i takie zadania, gdzie musi coś policzyć, dodać do siebie lub wykreślić. Jednak warto pomyśleć o tym, aby to nie był jedyny czas, gdzie nasze dziecko będzie miało styczność z liczeniem. Teraz zdobywanie tych umiejętności możemy dawkować. Sami zobaczycie, że potem pogratulujecie sobie tego rozkładania kart.
Są takie produkty, że bloger je otrzymuje i musi minąć kilka tygodni za czym wyda rzetelną opinię. Ale są też takie, o których już po jednym dniu może wiele napisać, a recenzja nadal będzie od serca, prawdziwa. Karty Grabowskiego trafiły do nas dosłownie w tamtym tygodniu, ale z racji ich fenomenu i tego, że Szymek lubi cyfry i liczenie pod każdą postacią, już dużo o nich możemy napisać. W Karty Grabowskiego gramy codziennie, bo musicie wiedzieć, że to nie tylko takie zwykłe karty. Do zestawu dostaniemy dwie książeczki, w których znajdziemy aż 29 gier z wykorzystaniem tych kart. Wszystkie zasady mamy bardzo dokładnie opisane, wraz z informacją ilu graczy może zagrać i jaki jest stopień trudności gry. My wybieramy tylko te gry z jedną gwiazdką. Na pozostałe przyjdzie jeszcze czas.
"... dzieci wspólnie układają karty w rozsypance, tak by każda karta była odkryta. Zabawę zaczyna najmłodszy uczestnik: bierze do ręki dowolną kartę, a następnie szuka takiej karty, aby suma liczb z obu kart wyniosła 10"
Na opakowaniu zobaczymy, że karty przeznaczone są od sześciu lat. Ja jednak jestem zdania, że mogą nam one towarzyszyć już zdecydowanie wcześniej. Teraz nawet mój trzylatek, za pomocą kart, poznaje cyferki i układa je od 0 do 10 (może nie zawsze uda się, ale próby wciąż są). Także, jak sami widzicie, z Kart Grabowskiego można korzystać przez ładnych kilka lat. My dopiero zaczynamy z nimi, naszą matematyczną przygodę.

Z Kartami Grabowskiego kształtujemy umiejętności rachunkowe. Warto o to zadbać odpowiednio wcześniej, gdyż nauka dodawania i odejmowania trwa stosunkowo długo. Ćwiczymy, gramy, poznajemy zasady dodawania i odejmowania, a to wszystko, aby jak najszybciej przejść na poziom liczenia w pamięci. Wcześniej próbowałam, pisać na kartce zadanie do obliczenia, ale nie było to zbyt atrakcyjne dla mojego przedszkolaka. Kręcił głową, mówił, że to nudne.

Z Kartami Grabowskiego kształtujemy umiejętności rachunkowe. Warto o to zadbać odpowiednio wcześniej, gdyż nauka dodawania i odejmowania trwa stosunkowo długo. Ćwiczymy, gramy, poznajemy zasady dodawania i odejmowania, a to wszystko, aby jak najszybciej przejść na poziom liczenia w pamięci. Wcześniej próbowałam, pisać na kartce zadanie do obliczenia, ale nie było to zbyt atrakcyjne dla mojego przedszkolaka. Kręcił głową, mówił, że to nudne.
Wiek: 6 +
Ilość graczy: 1-6
Cena 56 zł - karty wraz z książką z opisami 9 gier
Cena 79 zł - wariant rozszerzony, zawierający dodatkowo książkę z opisami 20 gier.
Cena 79 zł - wariant rozszerzony, zawierający dodatkowo książkę z opisami 20 gier.
*Partnerem wpisu jest marka Karty Grabowskiego
Jak coś się sprawdza, i dziecko dzięki temu poszerza wiedzę, to znaczy, że jest to produkt godny uwagi :)
OdpowiedzUsuńMy wciąż poznajemy nowe gry z książeczek które dołączone są do zestawu.
UsuńBardzo fajne karty. Ja pamiętam, że matematyki zawsze nie lubiłam, bo wydawała mi się nudna. Kto wie czy z takimi kartami miałabym podobne odczucia? A może polubiłabym matematykę?
OdpowiedzUsuńMyślę, że dzięki nim matematyka staje się przyjemniejsza.
UsuńŚwetnie wyglądają te karty! Nauka poprzez zabawę- najlepsza opcja :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że jeszcze przez wiele lat będą nam towarzyszyć w nauce.
UsuńMamy te karty od kilku miesięcy i uwielbiamy w nie grać.
OdpowiedzUsuńMy również się w nich zakochaliśmy. Podoba nam się, że są różne stopnie trudności gier.
UsuńCiekawe. Nie spotkałam się z tymi kartami wcześniej.
OdpowiedzUsuńU nas póki co podstawy dodawania i odejmowania na palcach ;) Chłopaki mają prawie 6 lat.
U nas też palce idą w ruch, ale dzięki temu, że układa karty, to chętniej liczy.
Usuń