niedziela, 17 marca 2019

Matka ze wsi robi zapasy



Nie zabezpieczam się na wypadek wojny. Ja tak zwyczajnie nie mam tego komfortu, że za rogiem wybudowano mi supermarket czy galerię. Matka ze wsi o codziennej bieganinie po sklepach może sobie tylko pomarzyć. My tu mamy inne rozrywki i wcale nie są gorsze. Jednak nie wyskoczę na chwilę po pampersy, mleko czy buciki dla moich chłopaków. Ja to muszę mieć już w domu. Matka na prowincji musi być przygotowana na każdą okoliczność. 

To teraz takie moje motto życiowe. Planuję, spisuję i w odpowiednim czasie jadę na buszowanie po sklepach. Fajnie, jak jeszcze coś uda mi się kupić z wyprzedaży. Nie mam apteki pod nosem, a przecież dzieci lubią chorować w najmniej odpowiednim momencie. Dlatego o domową apteczkę to ja zawsze dbam i systematycznie ją uzupełniam. Czasami naprawdę zakupy robię w ilościach hurtowych. Szkoda, że nie widzicie mnie obładowanej tymi torbami. Wieśniaczką jestem od urodzenia i nie czuję się z tym jakoś gorzej. Nie musiałam przeorganizowywać życia na wiejski styl. Fakt jest taki, że nie każda z nas będzie się umiała odnaleźć w wiejskiej rzeczywistości. W mieście jestem sporadycznie, ale jak już się tam wybiorę to korzystam z niego ile się tylko da. Nie mam dużo czasu na załatwienie wszystkiego, ale staram się jak tylko mogę. 

Ja dzisiaj jestem mistrzynią robienia zapasów. Zawsze w domu mam składniki, żeby ugotować spontanicznie obiad. Moja spiżarka jest pełna produktów na każdą okazję. Na wsi potrzebna jest też zamrażalka odpowiedniej wielkości, bo latem mamy tu swoje truskawki, maliny, dynię. Trochę pracy jest przy zbieraniu, myciu, mrożeniu czy robieniu konfitur, ale to wszystko jest nasze i zdecydowanie zdrowsze niż z supermarketów. Zrozumiałam to, gdy w domu pojawił się pierwszy synek. Wówczas jeszcze bardziej przyłożyłam się do domowych przetworów. Latem korzystamy też z darów lasu. Sezon zaczynamy od poziomek. Potem mamy jagody, a kończymy jeżynami. 

Jeżeli zapytacie mnie miasto czy wieś — bez zająknięcia odpowiem, że własny dom, nawet jeśli zbudowany w bólach, to zawsze lepsze rozwiązanie niż blokowisko. To już nie są czasy, kiedy na wsi wszędzie było daleko i z załatwieniem czegokolwiek były nie lada problemy. Mam dostęp do internetu i to 24 godziny na dobę. To częściej tam szperam za ubrankami dla chłopaków. Dla mnie osobiście to wygodniejsze rozwiązanie, bo mam wszystko w jednym miejscu i mogę sobie porównać ceny. 

Czemu mama mieszka na wsi?
Na wsi mieszkam od urodzenia. Mieszka mi się tu bardzo dobrze. Nie wyobrażam sobie mieszkania z dwójką dzieci na trzecim/czwartym piętrze. W mieście wyjście na spacer to prawdziwa wyprawa. Ja tylko zakładam buty i kurtkę chłopakom i otwieram im drzwi. Bawią się przed domem, a dzięki temu, że w jadalni mam duże okno, ciągle mam ich pod kontrolą. Ja sama w tym czasie ogarniam obiad lub pyszny deser. To dla mnie zdecydowanie wygodniejsze niż supermarket pod nosem. Na wsi mam wszystko co jest mi obecne potrzebne. Kocham przestrzeń i cenię sobie bardzo swoją prywatność. Nie ma nic piękniejszego od zjedzenia obiadu na słonecznym tarasie lub wypicia tam porannej kawy. Gdy na ogrodzie jest jeszcze rosa, ja przynoszę ekologiczne warzywa z własnego warzywniaka. Czujecie ten zapach pietruszki. To zostawiam Was z moimi wiejskimi przemyśleniami. 

14 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Ci tej wsi- 27 lat mieszkałam na wsi, poszłam po .ślubie do bloku....dusze się tu ale niestety nie mam jak wrócić na wieś...dobrze ze rodzinny dom tlyko 7 km od bbloku..najgorsze sa wiosna i lato - wtedy tęskie najbardziej.jade na wieś- siadam na trawie i ile tylko moge najmocniej oddycham i nacieszam oczy tymi widokami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po ślubie miałam wybór, ale z mężem powiedzieliśmy sobie wprost, że do mieszkania w blokach nie nadajemy się. Ja lubię mieć swój kawałek trawnika, swoje drzewo, swoją ławkę przed domem.

      Usuń
    2. Mam to samo... Wychowana w domu z ogrodem po ślubie zamknięta w mieszkaniu bez balkonu... Dramat jak ja się dusiłam. Kupiliśmy działkę na ogródkach i to na razie jest wytchnienie. Ale myślimy o zmianie miejsca zamieszkania.

      Usuń
    3. Dla mnie dom tylko z balkonem to jakaś tragedia.

      Usuń
  2. Jest jeszcze jedna opcja: dom w mieście (A raczej na obrzeżach miasta). Dzięki temu na się plusy i domu, i mieszkania w mieście. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, ale ceny za taką wygodę są przeogromne.

      Usuń
    2. W sensie ceny domu na obrzeżach miasta?

      Usuń
    3. Tak. fakt, że potem jest wygodniej, bliżej do pracy, szkoły itd., ale sam zakup działki to ogromne pieniądze.

      Usuń
  3. Aktualnie nie wyobrażam sobie pchać się z zakupami na 3 piętro, wozkiem i 2 maluchów. I zaraz zalożymy ogródek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam przyjemność troszkę pomieszkiwać w bloku. I jakoś tak mało swobodnie się czułam. Wtedy nie miałam jeszcze dzieci. Teraz takiej sytuacji nie wyobrażam sobie. Własny ogródek polecam. Nie musi być duży. Warzywa zdecydowanie lepsze niż ze sklepu. Jak tylko masz gdzie siać, to warto.

      Usuń
  4. Po godzę z małej miejscowości. Blisko pola,lasy, sąsiednie wioski. Autobusów mało, do miasta daleko.Po większe zawsze jeździliśmy do gminnej miejscowości.Wtedy też kupowaliśmy zapas :) tym bardziej zimą, kiedy drogi były zawiane. Po ślubie przeprowadziłam się do miasta. Długo nie mogłam się przyzwyczaić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, kiedyś to faktycznie były zimy. Pamiętam jak po chleb szło się 4 km w jedną stronę, bo drogi zawiało. Miło wspominam tamte czasy.

      Usuń
  5. Jestem wieśniarą z wyboru. Słabe połączenie z miastem, konieczność posiadania dwóch samochodów, kupa forsy spakowana w ogródek, konieczność robienia zapasów. W zamian mam własny kawałek natury, odpoczynek od pracy, możliwość biegania w samych gaciach po pomidorek do śniadania. To jest moje szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie to jest najlepsze. Uwielbiam mieć własny ogródek, poranki na własnym tarasie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...