Szkoda, że dopiero styczeń wziął się do roboty i nadrabia braki śniegu w grudniu. Święta bez śniegu nie mają już tej magicznej atmosfery. Jednak wspaniały, świąteczny klimat udało nam się stworzyć nawet bez białego puchu. Korzystając z wolnego dnia wybraliśmy się do najbliższej szopki bożonarodzeniowej, w której można było zobaczyć żywe zwierzęta.
Odkąd zostaliśmy rodzicami to dla nas obowiązkowy element spędzenia w ten sposób świąt. Uwielbiam spacerować pomiędzy zagrodami dla zwierząt i pokazywać kaczki, owce czy gęsi Szymkowi.
Super sprawa taka szopka! Prawdziwa :) W naszej okolicy chyba nie ma takiej, najbliższa 100 km dalej. Za to krowy i barany za płotem, tylko jak to takiemu maluchowi połączyć z szopką, skoro widzi na codzień? ;)
OdpowiedzUsuńMy też ze wsi, ale na co dzień nie widzimy owiec, baranów. A i gęsi i kaczki w szopce wyglądają inaczej. Chcieliśmy jechać w tym roku do Częstochowy, bo daleko nie mamy, ale podobno w tym roku z racji remontów nie ma żywej szopki.
UsuńRaz byłam na takiej żywej szopce... Fajna sprawa :) A szczególnie dla dzieci.
OdpowiedzUsuńW szopce nie było dużo zwierząt, ale Szymek i tak zadowolony na całego. Dla dzieci to jednak fajne przeżycie.
UsuńDokładnie... Nawet 1 zwierzak daje dużo radości a dzieci poznają na żywo zwierzątka :)
UsuńFajna sprawa. No tak przynajmniej dziecko widząc krowę nie będzie krzyczał "PATRZ MAMO, DALMATYŃCZYK"
OdpowiedzUsuń